Menu

Maluch w wózku, w rączkach smartfon. "Niania, uspokajacz, nagroda…"

- Co drugie dziecko w wieku do 6 lat używa urządzeń mobilnych. Wśród tych, które mają mniej niż rok - co dziesiąte. To kilkumiesięczne maluchy, które widzimy w wózkach ze smartfonami w rączkach - mówi dr Magdalena Rowicka, psycholog z Akademii Pedagogiki Specjalnej, autorka badań "Brzdąc w sieci".


Katarzyna Nowicka: Badanie "Brzdąc w sieci" dotyczy kwestii korzystania z urządzeń mobilnych przez dzieci do 6 roku życia. Dlaczego zainteresowała się Pani tą właśnie grupą?

Dr Magdalena Rowicka, psycholog z Akademii Pedagogiki Specjalnej: Głównie dlatego, że jest bardzo mało analiz na ten temat. Wygląda na to, że ta najmłodsza grupa nie stanowi jak na razie dużego zainteresowania badaczy. Myślę jednak, że to się zmieni. Bo te nieliczne badania, które już powstały, wyraźnie sygnalizują problem. Coraz więcej małych dzieci korzysta z takich urządzeń.

Być może specjaliści nie spodziewali się, że skala zjawiska wśród maluchów będzie tak duża?

Zapewne i dlatego w badaniach i analizach skupiono się bardziej na starszych dzieciach. Tyle, że to właśnie te najmłodsze są narażone w sposób szczególny. 

W raporcie z badań przytoczone są opinie specjalistów, którzy twierdzą, że w okresie od 0 do 6 lat następuje intensywny rozwój dziecka i w tym czasie urządzenia mobilne "mogą przyczyniać się do zaburzeń zdrowia somatycznego i psychicznego oraz wpływać na ryzyko rozwoju zachowań kompulsywnych w przyszłości…"

I z tego właśnie względu, przyznam szczerze, że wyniki naszych badań są dla mnie dość przerażające. Co drugie dziecko w wieku od 0 do 6 lat używa urządzeń mobilnych. A jeśli to rozłożymy na poszczególne lata życia to okazuje się, że wśród dzieci, które jeszcze nie ukończyły roku, co dziesiąte jest w jakiś sposób eksponowane na takie urządzenia. To kilkumiesięczne maluchy, które widzimy w wózkach ze smartfonami w rączkach. Wśród dwulatków z urządzeń korzysta co trzecie, a wśród czterolatków już co drugie dziecko. Z kolei w grupie 5 i 6-latków kwestia dotyczy aż 75 proc. dzieci i w tym przypadku to już jest bardzo regularne i częste korzystanie.

W jaki sposób korzystają? Do czego im służą urządzenia mobilne?

Zastanówmy się nad tą najstarszą grupą. Optymistycznie można by założyć, w odniesieniu do 5, czy 6-latków, że w internecie mogą oglądać coś, co jest związane z ich zainteresowaniami i w ten sposób je poszerzać. Przykładowo dziewczynka interesuje się gimnastyką artystyczną i ogląda od czasu do czasu filmiki na ten temat. Nasze badania pokazały jednak, że w większości przypadków tak się nie dzieje. Urządzenia nie są wykorzystywane do oglądania jedynie czegoś związanego z hobby dzieci. Najczęściej są to cele hedonistyczne. Dziecko się nudzi więc odpala mu się cokolwiek. Bo tak jest najłatwiej.

Na dodatek, w sporej części przypadków, odbywa się to bez żadnego nadzoru rodziców. Dziecko siedzi i samo przesuwa paluszkiem po ekranie. A pamiętajmy, że zdecydowana większość urządzeń jest podłączona do internetu.

I z bajki łatwo przedostać się w świat, który bajkowy już nie jest…

Wystarczy, że dziecko kliknie w coś przypadkowo i ze świata świnki Peppy może przenieść się na przykład do reklamy jakiejś brutalnej gry lub horroru, gdzie na ekranie bryzga krew. Dziecko nie wie co się dzieje, nie rozumie. To może się skończyć płaczem, przedłużającym się lękiem…

Zwracają na to uwagę eksperci z Amerykańskiej Akademii Pediatrii. Twierdzą oni, że dzieci w wieku do 18. miesiąca życia nie powinny mieć kontaktu z ekranami telewizyjnymi, komputerowymi czy mobilnymi. Natomiast dzieci od 24. miesiąca życia mogą mieć wprowadzane treści edukacyjne poprzez urządzenia ekranowe, ale bardzo ważne jest, aby kontakt z nimi odbywał się razem z rodzicami i nie przekraczał godziny dziennie.

Tymczasem dorośli często nie zdają sobie sprawy, jak duże znaczenie ma towarzyszenie dziecku i zostawiają je same ze smartfonem czy tabletem. A nie przyszło by im przecież do głowy, żeby 3 czy 4-latka wypuścić samego na spacer, prawda? Zawsze są obok malucha na placu zabaw, czy w piaskownicy. I tak samo właśnie powinni traktować urządzenia mobilne. To jest taka przenośna piaskownica.

Wróćmy do konsekwencji wpatrywania się przez maluchy w takie urządzenia. Jakie to mogą być konsekwencje?

Przede wszystkim chodzi o to, że dzieci w realnym świecie uczą się różnych rzeczy. Urządzenia mogą ten proces zaburzyć. Prosty przykład: maluch uczy się podczas zabawy, że jak piłka jest daleko od niego to jest mniejsza, a gdy się do niego zbliża nagle staje się większa i żeby uniknąć uderzenia trzeba ją złapać albo się odsunąć. Dzieci, które poznają świat za pomocą ekranu, nie są w stanie tego doświadczyć. Piłka na ekranie jest zawsze takich samych rozmiarów.

Podobnie jest z poznawaniem kształtów, z dotykiem. To także jest niezbędne do prawidłowego rozwoju, a ekran nie daje tych możliwości. Uczenie się, postrzeganie takich podstawowych rzeczy po prostu nie zachodzi. I później, gdy dojdzie do jakiejś sytuacji w realnym świecie, może pojawić się u dziecka zdziwienie, zaskoczenie, bywa wręcz, że lęk.

I kolejna ważna rzecz. To, co dzieci widzą na ekranie jest związane z ogromną liczbą kolorów, bodźców i dźwięków. Mózg zaczyna się do tego przyzwyczajać i potem oczekuje też takiego przebodźcowania poza ekranem. W naszym raporcie są relacje rodziców, którzy mówią, że dzieci nie są w stanie zasnąć, że mają lęki nocne, są nadpobudliwe. Badania pokazują też, że małe dzieci używające urządzeń mobilnych mogą mieć też np. problem z emocjami i z nawiązywaniem później relacji z rówieśnikami, a także z hamowaniem pewnych reakcji.

Rodzice wspominali również o agresywnych zachowaniach przy próbie odbierania urządzeń. Czy takie reakcje dzieci mogą świadczyć o uzależnieniu?

Wielu rodziców zwracało uwagę w badaniu na negatywne konsekwencje przyzwyczajania się dzieci do urządzeń. Oczywiście, żeby mówić o uzależnieniu musimy mieć specjalistyczną diagnozę. Niemniej, wśród takich czterech najpopularniejszych konsekwencji wskazywanych przez rodziców, trzy są kryteriami uzależnień.

Po pierwsze bywa, że maluchy tak mocno pragną korzystać np. ze smartfona, że nie są w stanie odczekać nawet chwili. Zdarza się, że kilkulatki przedkładają urządzenia mobilne nad inne aktywności. Puzzle, lalki, samochodziki idą w kąt i przestają się kompletnie liczyć. No i właśnie te zachowania, które pojawiają się w przypadku próby ograniczenia dostępu - agresja, płacz, histeria, rzucanie się na podłogę. I do tego szereg negatywnych konsekwencji takich jak problemy ze snem, problemy z nawiązywaniem relacji.

Zauważamy, że rodzice gdy zaczynają wręczać dzieciom urządzenie, nie do końca zdają sobie sprawę z tych potencjalnych konsekwencji. Z drugiej jednak strony czują, że powinni kontrolować dzieciom czas spędzany przed ekranami.

I kontrolują?

Część tak. Tyle, że różnymi efektami. Bo dzieci nie rozumieją o co dorosłym chodzi. Starszemu dziecku można wiele rzeczy wytłumaczyć, ale tu mówimy o maluchach, które pewnych rzeczy nie są po prostu w stanie przyswoić. Trudno się więc dziwić, że jeśli pozwolono im używać urządzeń mobilnych i nagle się je odbiera, buntują się i gwałtownie reagują manifestując w ten sposób swoje niezadowolenie. One nie przyjdą do rodziców, nie będą negocjować, przedstawiać swoich argumentów i wysłuchiwać racji dorosłych. Są na to za małe. Dla nich to jest tak, jakby ktoś im nagle odebrał ulubioną zabawkę. Warto zwrócić uwagę, że przecież nie odbieramy nagle dziecku klocków w środku zabawy.

Zastanówmy się zanim w ogóle damy maluchowi urządzenie do ręki. A jeśli już, to nie odbierajmy go nagle tylko stopniowo, skierujmy jego zainteresowanie na coś innego. Zawsze powinniśmy dawać coś w zamian - najlepiej siebie. Wspólny spacer, zabawa, gra, czytanie książeczki.

Tyle, że technologie są prostszym sposobem, nie wymagają zaangażowania. Badanie pokazało też, że urządzenia są dawane dzieciom jako nagroda za coś. Bywa, że to metoda na uspokojenie czy właśnie sposób na zajęcie czymś dziecka.

Tak to wygląda. Smartfon czy tablet są traktowane jak niania, uspokajacz czy nagroda np. za zjedzony posiłek.

Warto zdać sobie jednak sprawę, że jeśli dajemy dziecku taką właśnie "nagrodę" doprowadzamy do tego, że urządzenie zaczyna mu się kojarzyć jako coś bardzo pozytywnego. To nie jest dobre. Nie powinien to być też sposób na uspokajanie dziecka. Używanie telefonu w celu regulowania emocji także jest jednym z kryteriów uzależnień. I wreszcie nie traktujmy telefonu jako elektronicznego opiekuna na zasadzie: "zamiast nas masz telefon, on się teraz tobą zajmuje".

Jednak tak się często dzieje. I co teraz?

Po naszej stronie - psychologów i pedagogów - jest uświadamianie rodziców. Pokazywanie alternatywnych zachowań do osiągnięcia takiego samego efektu, o który rodzicom chodzi, ale z punktu widzenia rozwoju dziecka - bezpieczniejszych.

Wielu wciąż kwestię urządzeń mobilnych w rękach małych dzieci w mniejszym lub większym stopniu lekceważy. Nie zdając sobie sprawy z problemu i myśląc, że jeśli dotyczy to takich małych dzieciaczków to jest to taki niewinny temat. A to jest bardzo poważny temat.

Dr Magdalena Rowicka, psycholog. Pracuje w warszawskiej Akademii Pedagogiki Specjalnej. Zajmuje się uzależnieniami behawioralnymi, w tym e-uzależnieniami, a także profilaktyką.


***

Projekt "Brzdąc w sieci" został zrealizowany ze środków Funduszu Rozwiązywania Problemów Hazardowych (więcej o badaniu oraz link do całego raportu "Brzdąc w sieci" tutaj).


E-mail dodany!

Wystąpił błąd. Spróbuj ponownie później.

Nasze szkolenia

Naucz się rozmawiać z dziećmi na temat zagrożeń związanych z pornografią.

Zamów szkolenie