Realizacja - 2011 rok.
Powód - reklamy pornografii w popularnych tygodnikach z programem telewizyjnym.
Efekt – trwałe zaprzestanie publikacji tego typu reklam.
Zastosowane środki – skargi konsumenckie do Wydawnictwa Bauer oraz do Prokuratora Generalnego.
Tapety na telefony komórkowe z obrazkami prezentującymi misie i kotki, reklamy gier komputerowych dla dzieci (np. Kucyk i koń, Fernando i Hugo, Cars), a tuż obok… reklamy filmów pornograficznych, zawierające zdjęcia modelek w wyuzdanych pozach i hasła w stylu: "napalona pokojówka czeka, by cię obsłużyć", czy "zaliczcie uczennice". A to wszystko w popularnych pismach z programem telewizyjnym, jak m.in. "Tele Tydzień", "Tele Świat" czy "Teleprogramy". Takie same reklamy publikowały również inne czasopisma, m.in. "Imperium TV", "TV14" i inne.
Dzieci z dostępem do pornografii
Nie mogliśmy nie zareagować. Rozpoczynając tę akcję podkreślaliśmy, że chodzi nam o miliony osób w Polsce, do których takie reklamy docierają. I co ważne, są one dystrybuowane w sposób umożliwiający dzieciom bezproblemowy dostęp do filmów pornograficznych poprzez telefony komórkowe. Wszystko za, jak dodatkowo zachęcano w ofercie, jedynie "złotówkę plus VAT". Dystrybutorzy w żaden sposób nie weryfikowali, czy pornografię ściąga na komórkę dorosły czy dziecko.
Mówiąc o milionach osób wcale nie przesadziliśmy. Podparliśmy się danymi. Zaznaczyliśmy, że sam tylko "Tele Tydzień" – bodajże największa gazeta w Polsce o nakładzie 1 miliona 300 tys. egzemplarzy – dociera według Wydawnictwa Bauer – potentata na tym rynku – do ponad 7 milionów osób. Dodatkowo jest pozycjonowany jako "pismo dla całej rodziny". Nie przeszkadzało to jednak w tym, że "cała rodzina", oprócz programu telewizyjnego, kotków, piesków i gier komputerowych, miała jednocześnie dostęp do ostrych filmów porno.
Zawiadomienie do prokuratury
Choć reklamy były częściowo zasłonięte, każdy odbiorca, w tym dziecko, był w stanie zidentyfikować reklamowaną treść. Prawie każda z reklam była prezentowana tak, aby nikt nie miał najmniejszych wątpliwości, co zawiera film.
Tu znajdziesz przykłady reklam, których dotyczyła nasza akcja:
Zgodnie z ówczesnym art. 202 kodeksu karnego (obecnie art. 200 § 3 kk), kto rozpowszechnia treści pornograficzne w sposób umożliwiający małoletniemu zapoznanie się z nimi podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. Dlatego podjęliśmy kolejny krok. W maju 2011 roku nasze Stowarzyszenie złożyło do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.
Trzy godziny akcji i setki maili
Podejmując akcję zwracaliśmy też uwagę na jeszcze jeden ważny aspekt - takie reklamy nie tylko prowokują dzieci do wchodzenia w świat pornografii. Zawierają też treści jaskrawo seksistowskie, które uprzedmiatawiają kobietę. I co ważne - nie tylko reklamodawca, ale również wydawca pisma ponosi odpowiedzialność za naruszenie prawa przez reklamę, którą publikuje.
Odzew na naszą akcję przerósł nasze najśmielsze oczekiwania. W trzy godziny od jej rozpoczęcia konsumenci przesłali setki maili w tej sprawie. Zarówno do Wydawnictwa Bauer, jak i do Prokuratora Generalnego. Wydawnictwo bardzo szybko wydało oświadczenie, że "podziela obawy i zastrzeżenia czytelników swoich czasopism związanych z zamieszczaniem reklam multimedialnych o treści erotycznej, zwłaszcza w kontekście możliwości ich niepożądanego odbioru przez osoby młodociane. W związku z powyższym, decyzją Zarządu, zlecenia na takie reklamy na drugą połowę roku, tj. począwszy od lipca b.r. nie będą przyjmowane do realizacji."
STS wydało oświadczenie, które można przeczytać tutaj.
Odpowiedź Wydawnictwa Bauer nie była dla nas w pełni satysfakcjonująca. Nie widzieliśmy powodu, dla którego przez ponad miesiąc wydawnictwo miałoby nadal publikować reklamy, które narażają dzieci na styczność z pornografią. Uważaliśmy, że wydawcy powinni zaprzestać publikacji reklam już od najbliższych numerów pism.
Akcja wysyłki maili nie została więc przerwana. Jej skala spowodowała, że na kolejną reakcję nie trzeba było długo czekać. "Pomimo poważnych utrudnień wynikających z cyklu wydawniczego czasopism oraz harmonogramu przyjmowania reklam do druku, Wydawnictwo już od kilku dni nie publikuje powyższych reklam" – napisano w piśmie, które otrzymaliśmy.
Był to wielki sukces tysięcy osób, które włączyły się w akcję Stowarzyszenia. Tu można zobaczyć archiwalny klip pokazujący liczbę maili po pierwszych dwóch dniach akcji.
Podziękowaliśmy Wydawnictwu Bauer za wsłuchanie się w opinie tysięcy konsumentów i tak szybką decyzję o zaprzestaniu publikacji problematycznych reklam. Cieszymy się, że pisma takie jak "Tele Tydzień" i wiele innych stały się bezpieczne dla dzieci, a cały problem dziś jest już tylko historią…
Co do postępowania karnego, które wszczęliśmy, zostało ono umorzone. Postanowienia kolejnych prokuratorów są świetnym materiałem, który pokazujemy w trakcie wielu wystąpień. Świadczą one o niezrozumiałej niechęci egzekwowania prawa przez organy ścigania w powyższym zakresie.