Katarzyna Nowicka: To co dzieje się w Ukrainie zszokowało wszystkich. Śledzimy doniesienia o wojnie, rozmawiamy o tym ze znajomymi, z rodziną. No i właśnie…Często pojawia się pytanie: czy powinniśmy rozmawiać na ten temat z dziećmi?
Dr Aleksandra Piotrowska, psycholog dziecięcy: Oczywiście, że powinniśmy rozmawiać! Dorośli muszą zaakceptować fakt, że to jest teraz ich obowiązkiem. Że pozostawienie dzieci samym sobie z docierającymi do nich zewsząd obrazami, sformułowaniami, billboardami, czy filmikami, byłoby barbarzyństwem.
Jednak wielu rodziców myśli: wojna to zło, po co mówić o niej dzieciom?
Zaledwie dwa dni temu usłyszałam od jednego z ojców taką opinię, że on zrobi wszystko żeby jego 7-letni syn nie usłyszał słowa "wojna". Przyznam, że bardzo współczuję temu chłopcu, jeśli jego tata będzie się przy tym swoim postanowieniu upierał. Bo dzieci usłyszą o wojnie tak czy owak. Nawet jeśli nie mamy w domu telewizora to nie łudźmy się, że nie musimy wprowadzać ich w tę tematykę.
Pamiętajmy chociażby, że w bardzo wielu grupach przedszkolnych i klasach w szkołach są już od długiego czasu dzieci ukraińskie, a z każdym kolejnym tygodniem będzie ich przybywać. To niemożliwe, żeby temat wojny się nie pojawił. Naprawdę powodów, które mogą nam służyć jako uzasadnienie konieczności rozmowy jest bardzo dużo. Współczesny świat oddziałuje przecież na nasze dzieci na mnóstwo sposobów.
A jeśli nie będziemy rozmawiać?
Na podstawie zasłyszanych strzępków informacji dzieci mogą sobie wytworzyć w głowach nie wiadomo jakie wyobrażenia. Same sobie z właściwym zrozumieniem i z uporządkowaniem docierających informacji nie poradzą, bo nie mają takiego systemu wiedzy, jakim my dysponujemy. Nie mają takich punktów odniesienia. Dlatego nie oddawajmy tego ważnego tematu walkowerem.
Uważam, że dorośli którzy twierdzą, że to co się teraz dzieje jest zbyt okropne, żeby dzieci do tego dopuszczać i że należy je izolować, po prostu boją się podejmować ten temat. Nie za bardzo wiedzą jak to zrobić i dlatego zasłaniają się koniecznością utrzymania beztroskiego dzieciństwa swych pociech.
A więc jak to zrobić? Jak rozmawiać z dziećmi?
To może najpierw kilka uwag ogólnych. Po pierwsze musimy zdać sobie sprawę, że poprzez rozmowę z dzieckiem powinniśmy ułatwić mu zrozumienie sytuacji i ułożenie napływających zewsząd informacji i obrazów w jakąś całość. Po drugie, oczywistą funkcją tych rozmów powinno być zmniejszenie naturalnego niepokoju, który dzieci odczuwają. I po trzecie ważne jest, abyśmy wykorzystywali to co się dzieje, do budowania w dzieciach odpowiednich postaw i systemu wartości.
W żadnym razie też nie powinniśmy szykować się na to, że to będzie jakaś jedna, zasadnicza rozmowa. Że odbędziemy ją z dzieckiem, wyjaśnimy pewne kwestie i będziemy mogli otrzeć pot z czoła stwierdzając: "Uff, co za ulga, że ten temat już za nami". To nie tak. Musimy towarzyszyć dziecku codziennie i w miarę jak ono styka się z jakimiś obrazami czy informacjami pytać czy i co wywołało jego niepokój, o czym chciałoby porozmawiać, co wyjaśnić.
Co jeszcze możemy zrobić, a czego unikać?
Absolutnie nie pokazujmy dzieciom brutalnych scen związanych z wojną. To, że chcemy przekazywać im informacje pomagające zrozumieć co się dzieje, w żadnym razie nie oznacza, że mamy im pokazywać obrazy dramatyczne. I w ogóle starajmy się nie epatować przekazem telewizyjnym. Mając non stop włączony jakiś kanał informacyjny podbijamy dzieciom, ale także i sobie, poziom niepokoju. Paradoksalnie możemy też osiągnąć efekt znieczulenia na pewne treści, może nastąpić przesyt. Tego nie chcemy.
Bardzo ważne jest, aby sposób rozmowy dostosować do dziecka. Najłatwiej byłoby powiedzieć, że do wieku dziecka. Prawda jest jednak taka, że dzieci, nawet jeśli są w tym samym wieku, często różnią się od siebie. Mogą dysponować na przykład różną wiedzą wyjściową, mogą też mieć bardzo różny zasób pojęć. Niektóre dzieci jeszcze przed napaścią Rosji na Ukrainę były już doskonale wprowadzone w to czym jest wojna, w jakich miejscach na świecie się toczy. Inne z kolei kojarzą ją jedynie z wydarzeniami z przeszłości, z historii.
Ważne jest też to, że dzieci nie przyjmują tego co się dzieje w identyczny sposób. Mają różny poziom emocjonalności, wrażliwości, lęku. Podobnie zresztą jak dorośli. Nawet rodzeństwo może reagować w zupełnie inny sposób.
A co jeśli pojawią się pytania bardzo trudne? Na przykład "Czy tam giną ludzie?"
Naszym obowiązkiem jest mówić prawdę. Jeśli skłamiemy, a dziecko otrzyma informację od kogoś innego, może stracić do nas zaufanie. Powinniśmy powiedzieć, że niestety na wojnie ludzie giną. Oczywiście nie epatujmy szczegółami. To powinna być prawda, ale w złagodzonej postaci. Podobnie jeśli dziecko zapyta na przykład, czy u nas też może być wojna. Nie można mu odpowiedzieć, że z całą pewnością nie. Powiedzmy raczej, iż bardzo wiele wskazuje na to, że jednak nie. Bo należymy do zrzeszenia różnych państw, które obiecały wspólnie się bronić i dlatego prawdopodobieństwo jest naprawdę małe.
A co z naszymi emocjami? One niekiedy są bardzo silne i dzieci je doskonale widzą
No właśnie... Wielu rodziców pyta mnie jak ukryć swoje emocje przed dziećmi, jak nie okazać lęku… A ja odpowiadam: "Przepraszam państwa, a co jest złego w tym, że też się boimy, że to przeżywamy?". I znów wracamy do tego, że trzeba mówić prawdę i być prawdziwym. To nie jest tak, że mamy te emocje ukrywać. Dziecku, które mówi, że się boi jak najbardziej można powiedzieć, że my się też boimy. Dodajmy jednak, że możemy wspólnie pomyśleć, co możemy zrobić, żeby ten strach zmniejszyć. Może zastanówmy się na przykład jak możemy w tej sytuacji wesprzeć dzieci z Ukrainy. Zarówno te, które wciąż tam są, jak i te które do nas przyjeżdżają.
Wspomniała Pani, że w polskich szkołach i przedszkolach od dawna są dzieci z Ukrainy. One także bardzo przeżywają to co się dzieje w ich ojczyźnie. Słyszałam o sytuacjach, że niektóre płakały mówiąc, że boją się o bliskich. Jak reagować?
Dorośli często sądzą, że jak dziecko przeżywa coś bardzo trudnego i przykrego to trzeba odwracać jego uwagę, rozśmieszać je, zabawiać, nie pozwolić by o tym myślało. To jest bardzo popularne myślenie, ale z gruntu fałszywe. Jest zupełnie inaczej. Jeśli widzimy, że dziecko się boi to naturalnym odruchem powinno być porozmawianie o tym strachu. Podpowiadajmy więc naszym dzieciom co mogą zrobić, żeby pokazać swoją sympatię, współodczuwanie, poparcie i chęć pocieszenia. Powiedzmy na przykład, że mogą podejść do kolegi czy koleżanki i spytać: "Co tam słychać? Masz jakieś wieści od babci, dziadka, cioci?". Z reguły wiedzą już kto z rodziny rówieśnika przebywa w Ukrainie. A jeśli nie wiedzą, to przecież o to także jak najbardziej mogą zapytać. Dla tych dzieci naprawdę ważne jest, że koledzy nie pozostają obojętni.
Młodszym dzieciom, ale nie tylko młodszym, można zaproponować, aby grupowo narysowały plakat wspierający rówieśników, zawierające przekaz, że są przeciw wojnie. Można zaangażować dzieci w prowadzone zbiórki. Starsze nastolatki mogą działać jako wolontariusze. Możliwości jest naprawdę mnóstwo.
A co z dziećmi, które właśnie przyjechały do Polski uciekając przed wojną? Co one czują i jak im jeszcze można im pomóc?
Ich sytuacja jest naprawdę straszna. Musiały zostawić swoje domy, całe dotychczasowe życie, wszystko co jest im drogie i uciekać do innego kraju. Na dodatek zapewne ich ojcowie zostali w Ukrainie. My martwimy się o nasze dzieci, że słuchając o wojnie mogą tracić poczucie bezpieczeństwa. A co w takim razie mamy powiedzieć o tych dzieciach ukraińskich?
Podstawą poczucia bezpieczeństwa wszystkich dzieci jest pewność, że jakieś podstawowe sprawy w ich życiu są stałe i niezmiennie. I te podstawy w tym przypadku legły w gruzach.
Tyle, że nie możemy wychodzić z założenia że teraz te dzieci, które do nas przyjechały należy od rana do nocy częstować radosnymi kreskówkami, zabawiać, żeby stłumić w nich strach. Nie tędy droga. Najważniejsze jest, żeby zapewnić im stałość otoczenia, bezpieczeństwo i stabilizację. Przywrócić wiarę w to, że mają coś zagwarantowane, coś co jest niezmienne i stałe. Podkreślajmy też w rozmowach z naszymi dziećmi, że wszystkie dzieci są takie same, bawią się podobnymi zabawkami, grają w podobne gry, tak samo się cieszą czy złoszczą. Że możemy mówić innymi językami, pochodzić z różnych krajów, ale przede wszystkim jesteśmy braćmi.